Header Ads

niedziela, 5 lipca 2009

A miało być tak pięknie - kamery, wywiady... halo, da się stąd wyjść na miasto? Małżonka się niecierpliwi...

Mieliśmy ze wspólnikiem i moimi bardzo dobrymi kumpelami pojechać samochodem do Bułgarii - do miejsca, gdzie od lat organizujemy wczasy. Ot być kilka dni przed pierwszymi klientami, posprawdzać kwatery, dopiąć wszystko na ostatni guzik. Wspólnik miał sobie rezydentować, ja robić zdjęcia do katalogów/na stronę www i chłonąć atmosferę Careva. W końcu ostatni raz byłem tutaj 4 lata temu i to na krótko...
Oczywiście piękne plany mają to do siebie, że się nie sprawdzają.
Samochód nie zrobiony, sprawy firmowe się komplikują. Pada pytanie "jeden z nas musi zostać tutaj, podociągać sprawy. Dziewczyny jadące z Tobą zapłaciły za wczasy, więc nie ma sensu, żebyś nie jechał. Ale musisz przejąć rezydenturę. Dasz radę".
Jasne - dam radę (dżizasss.... ja pier....lę, PKP....).
Super - w dodatku w tym terminie jedzie 2x więcej osób, bo dwa autokary - w jednym z nich kolonia. Jeszcze lepiej... Kilka narad, kilka spotkań omawiających szczegóły... pożegnanie z dziewczyną zostającą w kraju, szybkie pakowanie... ups czasu mało, a tu już kierowcy z autobusu dają znać, że wyjechali z Krakowa i są na A4...Luz, damy radę - mamy jeszcze ok 40 minut. Proszę ich, aby puścili mi sygnał jak będą na wysokości Chrzanowa - da mi to ok 15 min na dojście do obwodnicy, gdzie się z nimi umówiłem... Spokojnie biorę prysznic, gotuje kawę, kanapeczki się robią, kilka rzeczy przygotowanych do spakowania na końcu. Nagle telefon "jesteśmy na zjeździe z autostrady w Jaworznie"
O żesz k......a z młodej piersi się wyrwało... mieli dać znać wcześniej - mam 5 minut zanim będą w umówionym miejscu, nie ma szans, żebym się wyrobił.
Moduł panika ON, kanapki się nie mieszczą, coli nie ma gdzie wsadzić. Bosko...
Wpadam na pomysł, zmieniam opcję zwinięcia mnie z obwodnicy na światłach, na opcję "zaparkujcie na parkingu marketu, ja tam za chwilę będę" ;) Jestem ok 100m od parkingu, kiedy widzę wjeżdżający autobus. Ufff...
Szybkie przywitanie:
- cześć Nomad
- cześć Andrzej, czekamy na Twojego kolegę tak?
- eee nie, to komplet - to ja jestem tym skazańcem :D


Podjeżdżamy po pierwszych wczasowiczów, sprawdzam listę - 5 osób z Jaworzna. Wsio załadowane, w Katowicach wsiada pilot, on się zajmie dalszymi osobami - luzik.
Postoje Katowice, Pszczyna - mamy już komplet - no to wio, przed nami min. 24h drogi przez Słowację, Węgry, Serbię, Bułgarię...
Pierwsze rozmowy w autobusie, pierwsze "sprawdzanie kto to jest i czemu chce mnie zjeść". Super - wynika z tego, że ekipa jadąca obok mnie jedzie do Careva już 4 raz. I zapewne zna to miasteczko sto razy lepiej. Hmmm ja chcę do domu :D

Droga szybko mija, ot sen, film, książka, piwo, sen, film, sen.... Trochę siedzenia na schodkach pomiędzy kierowcami i rozmów, trochę rozmawiania z osobą siedzącą obok mnie (z tej ekipy doświadczonych...). Zaczynają się orientować, że wiem trochę więcej szczegółów od innych, ale generalnie - na razie jestem jeszcze in coguto...

Granica Bułgarska, następnie malownicza Sophia oświetlona nocą... ostatni postój w Starej Zagorze - telefon do bułgarskiej kontrachentki, że będziemy za około 3.5h. "Dopshe, szekamy za Wami"....

Adrenalina coraz większa, w myślach układane pierwsze zdania i wypowiedzi. Planuje przywitać się jeszcze w autobusie oraz przekazać garść informacji wstępnych. Na ok godzinę przed miejscem docelowym ponownie siadam na schodach (moje ulubione miejsce w autobusie - o ile jadą znajomi kierowcy), rozmawiam z pilotem i kierowcami. Sylwek popiera pomysł przedstawienia się jeszcze w autobusie, ale uznaje - że ludzie jeszcze śpią, więc jest czas...
Ostatnie 20 minut, słucham jak Sylwek opowiada o Bułgarii - ma talent... Nagle "a teraz chciałbym Państwu przedstawić Waszego rezydenta, który będzie się Wami opiekował w czasie pobytu.
Oszzzz k-wa mógł uprzedzić

Sylwek wręcza mi mikrofon, widzę wpatrzone we mnie oczy prawie 50 osób. Oni na pewno chcą mnie zjeść żywcem, te wielkie zęby :D....
- Dzień dobry Państwu, nazywam się Nomad (i za cholerę nie wiem co powiedzieć, wszystkie starannie ułożone mowy właśnie gdzieś wywiało)

sobota, 4 lipca 2009

Od razu na wstępie chcialbym się wytlumaczyć :D

Nie to, że Was nie lubię, czy zapomniałem o blogu :)
Po prostu - przez dwa tygodnie pracowałem w Bułgarii jako rezydent,miałem mieć normalny dostęp do internetu - niestety stało się inaczej. Na początek kilka zdjęć z "ciężkiej" nomadkowej pracy ;)
Jako, że jestem po 27h podróży autokarem do kraju - stąd na bardziej sensowną notkę przyjdzie czas jak odpocznę :D

Od Bulgaria 2009 - prywatne ;)


Od Bulgaria 2009 - prywatne ;)


Od Bulgaria 2009 - prywatne ;)


Od Bulgaria 2009 - prywatne ;)


Od Bulgaria 2009 - prywatne ;)


Oczywiscie żartuje, zdjęcia te zostały wykonane w czasie wolnym od pracy ;)