Nie zaginąłem w odmętach histo(e)rii. Nie porwała mnie również żadna księżniczka z oazy na pustyni.
Wkrótce duuuużo relacji i postów. Niestety - tam gdzie byłem (w sensie kraju), nie miałem możliwości publikować na blogu. Jedyny net, który mi działał z wielkim trudem - to wifi brane z pobliskiej dyskoteki. A i to działało ledwo ledwo na facebooku. Więc - cierpliwości. Wrócę :)
Nieco bardziej (lub mniej) skrzywione spojrzenie Nomad'a na to co wokół się dzieje.