Niestety zdjęcie bez statywu - musiało wyjść poruszone...
bułgarska plaża nocą...
Piszę do was ten list znad Limpopo, rzeki,
która płynie przez kraj daleki.
Koło mego namiotu przechodzą stada słoni
i ludzie szmaragdowi i czerwoni.
Ja wiem, że u was teraz naftowa lampa krzywa...
wieczorem nad stołem jak senna twarz się kiwa
i wszystkie domu zakątki
zaznuły wielkie pająki.
Próżno czekacie na pocztę.
Tylko radio, dobra skrzynia polerowana,
daje wam czasem koncert na organach
i organowe wojsko z dzidami wychodzi na pokój i drwi,
a wasze stare serca skrzypią ze strachu jak drzwi.
Że będzie deszcz, codziennie m6wi ktoś ze skrzyni,
A u mnie wielkie gwiazdy są i ogromne rubiny,
Murzyniątka rozpinają palankin nad moją osobą
i w durnia gram z samym królem rzeki Limpopo.
A u was nuda i bieda,
myszy, deszcz i Polska.
Konstanty Ildefons Gałczyński
1934
2 komentarze:
Nie znałam tego wiersza, jest piękny.Gdzie Ty go wygrzebałeś?Chyba nie w dżungli nad rzeką Ropoto? :D
Wiersz znalazł Wojtek Knapik - i też uważam go za rewelacyjny... no i również go wcześniej nie znałem...
Prześlij komentarz