Znowu w drogę,
w drogę trzeba iść,
W życie się zanurzyć,
Chociaż w ręce jeszcze tkwi.
Lekko zwiędła róża
No i po raz kolejny Nomadek zawitał do Bułgarii jako rezydent. Tym razem podróż dużo mniej nerwowa - w końcu nie pierwszy raz w tej roli ;)
Dużo mniejsza - kameralna wręcz grupa, miejsc w autobusie dużo.
Mniejsza grupa ma swoje plusy (łatwiej się poznać, zaprzyjaźnić), ale i minusy - zwłaszcza, że sporo osób z tej grupy było już niejednokrotnie w Bułgarii, więc nie chcą jeździć po raz kolejny na te same wycieczki... mniej pracy dla rezydenta, ale i dużo większa nuda.
Całą drogę padało (ale to dość normalne), niestety - bułgarski poranek przywitał nas deszczem - a to tylko 70 km od celu, więc "źle się dzieje mocium panie" no nic, jedziemy dalej wierząc - że to tylko przejściowe...
Jasne - przeszło - w większy deszcz...
Dorzucam drew, bo ogień zgasł,
Ciągle burza trwa,
Nagle feria barw i mnóstwo świec,
Ktoś na skrzypcach gra,
Gotyckie odrzwia chylą się
I skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich
W brylantowej mgle.
Niestety - wysiadanie z autokaru w ulewie... rozkwaterowanie - Mariana bierze część ludzi i jedzie z nimi autokarem pod kwatery, ja zostaje z moją trzódką i prowadze ich w kierunku ich nowego wakacyjnego domu.
Wcześniej umawiamy się za 2h na oprowadzenie po miasteczku. Niestety - ten czas nie skłonił chmur, aby sobie poszły w pis-du :P
Więc zwiedzanie również w tak pięknych okolicznościach przyrody...
Wieczorem obchodzę kwatery, aby pozbierać zapisy na wieczór integracyjny w dniu następnym i... oj, widzę - będzie ciężko i ciekawie. Rezydent jednak powinien mieć mocną głowę (i żołądek), bo integracja już się zaczyna. Testowanie czy koniak pliska, czy Słoneczny Brzeg jest lepszy. Ledwo się uratowałem. By wpaść w kolejne testowanie u innych wczasowiczów - które wino lepsze... oj.... przeżyłem (a serio nie było tak źle. Jednak samokontrola działa i nie mogę sobie na zbyt wiele pozwolić).
W grupie mam większość osób starszych (i to sporo) - w moim wieku są zaledwie 3 osoby - wszystkie z rodzinami...
Obecnie siedzę sobie z laptopem na balkonie, sączę samotnie wino... i piszę. Niestety w tym roku przyjechałem tu sam więc nikt nie towarzyszy mi po pracy. Życie...
Obecnie - po 2 dniach przestało padać, ale o tym wkrótce...
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
Nieco bardziej (lub mniej) skrzywione spojrzenie Nomad'a na to co wokół się dzieje.
5 komentarzy:
Biedny samotny brat - a nie ma tam jakiś turystek z innych firm? ;)
tak jak obiecałam staram się bardzo wygrać miliony, żebyśmy mogli do Ciebie przylecież, ale ciężko jest, w środę niestety moich numerów nie wylosowali - chamy! ;)
No znów bez przesady z takimi komentarzami :P Nigdzie nie pisałem, że jestem biedny i samotny :P
Turystek z innych firm niet :P
ojoj prawie bym uwierzyła w te samotne wieczorki, gdybym nie widziała Cię w akcji ;) Marek jeszcze dwa dni później narzekał, że ścięgna ponadrywał przez Ciebie ;D
Kasia
Heh, no ale na początku takie były :D Szkoda, że trochę za późno poznalem z tej strony Marka, bo myślę - ze oni chętnie by wyskoczyli do tej dyskoteki w Kiten -jak pierwszy raz jechaliśmy. Mnie też co nieco mięśnie wtedy bolały :) no ale jak się chce tak tańczyć, to trzeba cierpieć :D Bułgary też próbowali ze mną walczyć. I jaka to radość - dorównać im w ich własnym tańcu :)
Grrr mialo być Bułgarzy
Prześlij komentarz