Header Ads

niedziela, 13 lutego 2011

Wielka dziura ;)

In Xanadu did Kubla Khan
A stately pleasure-dome decree :
Where Alph, the sacred river, ran
Through caverns measureless to man
Down to a sunless sea.


Cameron wielkim reżyserem jest (?) i basta :P tylko, że w tym filmie był tylko producentem - o czym sporo osób zapomina :D Tak nieco przewrotnie zaczynam opisywać swoje wrażenia z wczorajszej wizyty w świątyni 10 muzy.

Powodem był film "Sanctum 3D" i jedna z moich ulubionych scenerii - czyli jaskinie.
Jeśli dodamy do tego jeszcze środowisko ulubione przez niektóre osoby (np Abiego) - czyli świat podwodny, to decyzja może być tylko jedna - idę.
Specjalnie przed filmem nie czytałem recenzji, nie oglądałem trailera. Tak, aby sobie nie robić złudnych nadziei, ale i - nie odbierać sobie przyjemności z oglądania i oceniania filmu.
Akurat filmów rozgrywających się w jaskiniach zbyt wiele nie ma. A jeśli są - to niestety - w pewnym momencie są dokładnie spier... psute.
Takim przykładem jak dla mnie jest film "Zejście" - do mniej więcej połowy filmu - rewelacja, świetnie trzymający w napięciu. Tajemniczość, klaustrofobiczne sceny. Z punktu widzenia "sztuki" speeologicznej - również zbyt wiele do zarzucenia nie miałem. Natomiast - zupełnie nie potrzebnie zostały pokazane potwory (zresztą wyglądające jak klony golluma z Władcy Pierścieni). I niestety od tego momentu - pozostało to tylko i wyłącznie krwawą jatką, która bardziej śmieszyła niż przerażała. Może dlatego - że bardziej boimy się tego co nieznane. I co "czai się w ciemności". Akurat "Zejście" ratuje genialna końcówka i ostatnie sceny.

A teraz wracamy do Sanctum - tematyka podobna do "The Cave" - grupa grotołazów - nurków ma za zadanie zbadać jeden z najgłębszych i największych kompleksów jaskiń na świecie - który znajduje się w Nowej Gwinei. O ile część "naziemna" i łatwiej dostępna jest już zbadana, tak - dalej zaczynają się schody. Celem wyprawy jest odkrycie hipotetycznego połączenia systemu jaskiń z oceanem. A ponieważ - spora część korytarzy jaskiń znajduje się pod wodą, więc konieczne jest użycie sprzętu do nurkowania... W trakcie eksploracji - nadchodzi tropikalna burza, która zamienia się tajfun. Powoduje to konieczność zlikwidowania naziemnej bazy, oraz wycofanie się grupy grotołazów w bezpieczne miejsce. Większości ekipy udaje się to, jednak kilku zostaje uwięzionych wewnątrz - i chcąc/nie chcąc muszą to legendarne przejście odnaleźć.

Tyle tytułem wstępniaka do fabuły - więcej można przeczytać w wielu reklamach tego filmu. Moje wrażenia po obejrzeniu?
Jeśli, ktoś lubi tego typu scenerie, oraz walkę człowieka z przyrodą - zdecydowanie warto. Na pewno powinno się to obejrzeć właśnie w kinie, bo obejrzenie tego na mniejszym ekranie i bez efektu 3D - mocno zepsuje jego odbiór.
Sanctum od samego początku został stworzony właśnie jako film 3D (użycie dokładnie tego samego sprzętu, co przy kręceniu Avatara) i to widać. Nie zgadzam się ze stwierdzeniami, że efekty widoczne są za mało, że ich nie ma wcale itd. Widać, że twórcy fajnie czują się w tym środowisku i "czują świat 3D", co chwilę mamy wchodzący przed 1 plan - a to kawałek skały, a to leżący kamień, czy przedmiot. Dzięki czemu - przez cały czas widać plastyczność i przestrzenność sceny. I właśnie do tego typu filmów, ta technologia jest wprost wymarzona. I na pewno dużo lepiej oglądać w tej technice filmy katastroficzne, niż kolejną wersję potworków i hektolitrów krwi. Co nie znaczy, że w tym filmie krew się nie leje :P

Oczywiście - sporo jest przerysowane, ludzie siedzący mocno w tematyce speeologi i wspinaczki - zapewne łapią się za głowę widząc co wyczyniają "doświadczeni" bohaterowie. Podobnie osoby dużo nurkujące - pewnie błędów wychwycą co nie miara.
No ale - jeśli by wszystko miało być zrobione idealnie, to film straciłby dużo na dramaturgii. Dla mnie pewnym zaskoczeniem było nazwanie aparatu o zamkniętym obiegu - oddycharką, jednak później sprawdziłem - i faktycznie taka nazwa jest poprawna. Cóż człowiek uczy się całe życie :D
No i jeszcze jedno - jak na jaskinie - było tam za jasno :D ale inaczej nie udałoby się pokazać piękna tego świata.
Czy film trzyma w napięciu - tak, choć momentami fabuła jest przewidywalna, a miejscami mocno naciągana. Również nie zawsze jest konsekwentna - np błędy popełniane przez osobę, która zdobywała Mount Everest są aż zbyt rażące...

Na pewno dobrze pokazuje jedną rzecz - że jest to świat, gdzie każdy błąd mści się wcześniej czy później. I gdzie panika jest najgorszym z doradców... I to dotyczy zarówno świata jaskiń, jak i nurkowania.
Jeżeli chodzi o grę aktorską - źle nie jest, choć czasami dialogi i niektóre sceny trochę śmieszą... Np jedna z bardzo patetycznych scen - brakowało tylko wielkiego miecza w rękach ;)
Podsumowując - warto przejść się choćby dla samych widoków, nabrać troszkę dystansu do nie do końca poprawnie realizowanych procedur i naginania scenariusza. I bawić się :)
Jeszcze jedno - sala kinowa była prawie pełna, nikt nie wychodził w środku filmu (dziś czytałem czyjąś relację, jak to w połowie filmu większość osób zniechęcona wyszła). My byliśmy w kilka osób - i wszystkich odczucia były podobne - na pewno nie były to zmarnowane pieniądze.



p.s. film jest opisywany jako "na faktach autentycznych", nawet na początku filmu jest taki napis - nie do końca odpowiada to prawdzie. Jeżeli już - to powinno być opisywane jako "inspirowane przez realne wydarzenie". W prawdziwej sytuacji - grupa grotołazów została uwięziona w systemie jaskiń, ale tam - akcja ratunkowa została uruchomiona praktycznie natychmiast. I po kilkudziesięciu godzinach ratownicy dotarli do uwięzionych.

Brak komentarzy: