Header Ads

wtorek, 12 maja 2009

Dzisiejszy wpis sponsoruje literka P jak PKP (Pięknie K..wa Pięknie)

Wpis miał być o czymś innym, ale w tak pięknych okolicznościach przyrody - plany się zmieniły.
Wracam sobie - po napoju złocistym - lekko pieniącym, do domku ze stołecznego miasta Krakowa. Spotkanie z dawno nie widzianą przyjaciółką trochę się przedłużyło. Napój milutko buzuje w żyłach, jedyny (no prawie jedyny) środek transportu, to kolej żelazna.
Wkraczam raźno na dworzec, sprawdzam - czy aby na pewno dobrze pamiętałem pociąg o tej porze.

Zderzenie nr 1 z inną rzeczywistością - podchodzę do okienka kasowego - tego samego co zwykle, podaje magiczny kawałek plastiku (marząc o trybie PKP - Teleport), miła (hehehe - substytut miłej) Pani drze się na mnie "kartami tu się nie płaci" - zdziwiony, bo naklejki nadal na okienku milutko mi migają symbolami Mastercard, Visa... zresztą zwykle właśnie w tym okienku tak płaciłem.
Pytam się, gdzie w takim razie można kartą zapłacić. Pani z oburzoną miną:
- "a skąd ja mogę wiedzieć. Może gdzie indziej".
I wróciła do picia herbaty...
Oczywiście okienko na wprost - już bez problemów kupuje bilet płacąc kartą. Cóż, może tam przy poprzednim okienku, zamiast teleportu był wehikuł czasu. I przeniósł mnie w tą inną, dawną rzeczywistość...
No dobra, czyhając na pułapki stawiane przez pkp, chytrze posuwam się tunelem (po drodze zagryzając pierożki - jak się później okazało, zbawienne posunięcie). Szukam automatu z kawą - zawsze tu były dwa, całkiem dobre... zamiast nich stoją kioski do internetu.
Nosz... k....a, to nie dało się postawić i tego i tego?
No dobra, uzbrojony w jeszcze większą ostrożność, osłaniając się - docieram na peron. Uspokojony sprawdzam na tablicy świetlnej - pociąg Przemyśl - Świnoujście, 21:50. Przyjazd zgodnie z planem.
Ha szczekaczka zapowiada jego wjazd, ja nadal węszę pułapkę... a jednak nie, wjeżdża zgodnie z planem, ha nawet jest o 5 minut wcześniej.
Wsiadam, rozsiadam się sam w przedziale, zamykam drzwi. Wyciągam przewodnik po Turcji (wyd. Bezdroża - polecam)....

Od Nomadkowe spojrzenie


No tak, ta chwila rozprężenia mnie załatwiła, nie spodziewałem się pułapki na mecie. A jak to mawia Abi - nindża czujna ma być. Po 10 minutach stania pociągu na peronie, przeczytania kilkunastu kartek, dociera do mnie - że stoimy - nadal. Otwieram okno, bo trochę dusznawo... wychylam się patrzę na świetlną tablicę. eeeeeee
W tym momencie - dociera do mnie kolejny komunikat szczekaczki. Pociąg osobowy z Zakopanego opóźniony o 60 minut. Pociąg pospieszny "Przemyślanin" - stoi na peronie czwartym. Planowany odjazd pociągu - za około 60 minut po przybyciu pociągu z Zakopanego. Opóźnienie może ulec zmianie...

Zbaraniałem, aż tyle nie wypiłem... pociąg pospieszny czekający na osobówkę? W dodatku kilkadziesiąt minut? Że co k-wa? To nam kiedyś - w momencie kiedy jechaliśmy pospiesznym, mając przesiadkę w Pabianicach, mówiono, że osobówka na nas nie może poczekać, bo nie ma takiej możliwości (kwestia 5 minut), a tu - 60 minut czekania?
No nic - skoczyłem po mineralną, wróciłem do czytania. Po chwili uznałem, że 60 minut to dużo, wyłożyłem się na siedzeniu i zacząłem drzemać.

Od Nomadkowe spojrzenie


Po 80 minutach - dotarło do mnie, że nadal stoimy. No tak - PKP - Pójdziesz Kolego Piechotą.
Po 85 minutach przyjechała osobówka z Zakopanego. Do naszego pociągu przesiadło się 6, może w porywach 8 osób... Bosko....

Od Nomadkowe spojrzenie


Pociąg "Przemyślanin" odjechał z Krakowa opóźniony o 90 minut. Mimo tego, że do Krakowa przyjechał planowo. Smaczku dodaje fakt, że bilet kosztował mnie 14 zł, kiedy bus na tej trasie kosztuje od 6 do 11 zł, a PKS od 7 do 15 zł. Tyle, że busy o tej porze nie jeżdżą, o PKS też ciężko.

Od Nomadkowe spojrzenie


Łączny czas podróży - 130 minut. Faktyczny czas rzeczywistej jazdy - 40 minut.
Smaczek nr dwa, stacja kolejowa (jedyna) w Jaworznie, czyli Jaworzno - Szczakowa, odległa jest od centrum o ok 7-8 km, ostatni autobus odjeżdża o 23:20, później jest nocny o 3. Jadąc planowo - miałbym jeszcze ok 5-8 autobusów, tak to miałem dwa wyjścia - iść na nogach, lub szukać taxi. Z racji ciężkiego plecaka (laptop, dyski, książki, aparat), oraz cienkiego polara - wolałbym to drugie, jak na złość - na postoju pustki (norma w tej dzielnicy). Więc - ruszamy na nocny spacer w mżawce, po górkach. Na szczęście - po około 1.5 kilometrze - pojawia się samotny biały żagiel w postaci taksówki. Rachunek wzięty, jutro zobaczymy co na to moloch....



"Uwierzyliśmy megafonom.
Uprzejmie wszak ostrzegły nas
Po co stać w deszczu na peronie,
Skoro przed nami jeszcze czas?"


Swoją drogą - może rację miał indianin toporkując gwiżdżący czajnik i mówiąc "trzeba zabić póki małe"

p.s. na dworcu w Jaworznie na tablicy komunikat - pociąg pospieszny do Gdyni opóźniony o 170 min. (zdjęcie przedstawia 120 min, ale ten zegar trochę źle wskazywał) Cóż, może ten czekał gdzieś na drezynę?

Od Nomadkowe spojrzenie

15 komentarzy:

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

No co się dziwisz, może tą osobówką jechała siostra wujka szwagra babci pana prezydenta czy cuś ;)

tak jak już Ci pisałam, Ty się ciesz, że to nie była zima, bo nie sądzę, żeby w Szczakowej wyrosła nagle poczekalnia dla pasażerów ;)

DerryFH pisze...

Ty to masz problemy.

Wsiądź sobie w pociąg relacji:
W-wa Wschodnia - Katowice,
który stoi na odpowiednim peronie, ma na tablicy wyświetloną relację W-wa - BB i jest o wyznaczonym czasie.

Wsiądź,
zawiń się w polar,
nastaw budzik na +2,5h
i.. obudź się pod Krakowem ze świadomością że twój transport czeka pod dworcem PKP Katowice :-D

Nomad_FH pisze...

Hyhyhy, Derry - ale to przynajmniej dojeżdżasz do pieknego stołecnego miasta Krakowa, gdzie i na browar można iść :P hihiih ;P

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

a poza tym co to jest droga z Krakowa do Katowic, ot chwila moment ;)

a w całej opowieści nomadkowej najbardziej mnie "bawi" to, że przez ten czas można by pojechać do Jaworzna i z powrotem :]

abnegat.ltd pisze...

Nomad, masakra :D
I jeszcze ta maniera "Tu biletu nie kupi!" Toporkowac.

A jezeli wydebisz od pekapa kase za taryfe to ja osobiscie ufunduje nagrode w postaci pienistej :DDD

kiciaf pisze...

A w ogóle to brzmi bardzo znajomo. Pięć kilo bagażu podręcznego? I pewnie tylko 15 głównego? A gdzie to się czarterem leci, jeśli wolno zapytać?

Nomad_FH pisze...

Kiciaf: 20 kg głównego. Linie Sun Express. A leci się do Turcji (lądujemy w Bodrum).

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

Niestety masakra bagażowa jest też na dalszych trasach. Kiedy wyprowadzałam się na stałe na drugi koniec świata mogłam do samolotu zabrać 2x23 kg + 5 kg podręcznego. I zapakuj tu człowieku całe życie w dwie walizki :/.
Całe szczęście, że małż dał radę po mnie przylecieć, także miałam dodatkową jedną walizkę. A później zaczęło się dosyłanie różnych rzeczy paczkami, ale np. książki nadal są w Polsce i zagracają Nomadowi pokój heheh


btw. śliczne hasło do wpisania - "duckers" - cholera, nawet tutaj mnie kaczki dopadły ;)

kiciaf pisze...

O to i tak lepiej. Do Hurghady tylko 15. Ciężko mi będzie bo z 5kg świni muszę zawieźć jako gościniec. Na szczęście wódę to już na lotnisku kupię, co do limitu się nie wlicza.

Nomad_FH pisze...

Kiciaf: oj, to faktycznie :/ u mnie 5 kg waży statyw, monopod, blenda, torba w którą sie pakuje. Więc myśle, że 20 kg pokojnie wystarczy. Madziaro: książki dawno sprzedane, a pieniądze w worach ;)
Co do alko, to Karolina ma problem. Ona pija tylko reds'a jeśli chodzi o piwo. Na miejscu na pewno nie kupi, a i na lotnisku chyba będzie o niego trudno :/

madziaro z dzikiego zachodu pisze...

nie dość, że na lotnisku o reddsa pewnie trudno, to jeszcze jak znajdziecie to będzie kosztował 4x tyle co normalnie... Ty - ale to jest niezły moment, żeby się nauczyła normalne piwo pić mehehehe

co do pieniędzy w worach - rozumiem, że w tych worach pod oczami ;), to przynajmniej poszły na dobry cel, no bo co komu po książkach, postawi się tylko na półce i się kurzy ;)

abnegat.ltd pisze...

Kiciaf, doplac za "sprzet nurkowy" - zazwyczaj nie jest to duzo a zwieksza limit do 32 kg (tak bylo dwa lata temu, przy standardzie 20/bagaz).

PS.Nikt nie sprawdza czy do nurkowania uzywasz akwalungu czy golonki...

Nomad_FH pisze...

Abi: przydałaby się taka dopłata za sprzęt fotograficzny w podręcznym :D Na razie chytry plan, to teleobiektyw w pokrowcu przy pasku, lub z aparatem na szyi. To cholerstwo waży prawie 2 kg ;)
ad p.s. czy nurkowanie z golonką zalicza się do nurkowania swobodnego? :D Zawsze można twierdzić, że to balast. A kogo obchodzi, czego się do balastu używa :D

abnegat.ltd pisze...

Tego chyba nikt nie próbował...

kiciaf pisze...

Nurkowanie z golonką, podoba mi się ten pomysł. :)